Instytut Immunoterapii, Nowotworów i Chorób Przewlekłych

favicon drukuj
19 wrzesień 2019

Pacjent Włodzimierz P., lat 71 | Warszawa

Historia mojej choroby ma swój początek w 2013 roku, kiedy to zdiagnozowano u mnie nowotwór jelita grubego ( GII). Ten rodzaj nowotworu jest niezwykle podstępny, bo często nie widać żadnych objawów, a według lekarzy można z tą chorobą żyć nawet 10 lat nie mając wiedzy na temat nieprawidłowości czy jakichkolwiek objawów. Ponadto częściej zapadają na ten rodzaj nowotworu mężczyźni, a przyczyn jest bardzo wiele.

 

Od czego się zaczęło...

 

Historia mojej choroby zaczyna się zaledwie kilka lat temu, ale pierwotna diagnoza to tylko wstęp do licznych powikłań i stresu, przez który musiałem przejść. Na początku zdiagnozowano raka jelita grubego. Oczywiście lekarze podjęli szereg działań, aby pomóc mi wrócić do zdrowia. Pierwszy etap leczenia skończył się na operacji usunięcia części jelita grubego i odbytu.

 

Leczenie...

 

Po wspomnianej operacji lekarze zdecydowali o poddaniu mnie chemioterapii oraz naświetlaniom. Niestety leczenie nie przynosiło zbyt dużych efektów, w dodatku skutki uboczne chemioterapii były dla mnie nie do zniesienia. Przez kilka dni zupełnie nie potrafiłem dojść do równowagi. Najgorsze jest to, że niestety nie mamy procedur, które pozwalają ulżyć pacjentom w znoszeniu negatywnych skutków na przykład chemioterapii, a więc pacjent pozostawiony jest sam sobie, nawet jeśli przez kilka dobrych dni praktycznie nie jest w stanie funkcjonować. W efekcie nastąpiły przerzuty, które doprowadziły do tego, że nowotwór zaatakował kolejno wątrobę oraz płuca. Dodatkowo chemia spowodowała zatrucie wątroby i ostatecznie uniemożliwiło to dalsze leczenie. Najgorsze są w takiej sytuacji dwie rzeczy. Pierwsza to taka, że pacjent jest pozostawiony sam ze swoją chorobą, bez żadnego wsparcia, pomocy albo choćby porady jak może sobie z tym poradzić. Druga, o której często zapominamy jest taka, że cierpi cała rodzina. Nie ma nic gorszego niż powrót do domu, kiedy cała rodzina wie, że choremu nie da się pomóc. Bezduszny system niestety takich sytuacji nie uwzględnia. Próbując jednak wszystkich możliwości, w końcu trafiłem do Instytutu Immunomedica.

Tam otrzymałem leczenie farmakologiczne plus wlewy ( kurkumina, witamina C), dzięki którym znacznie poprawiało się samopoczucie.

 

Postępy terapeutyczne

 

Do Instytutu trafiłem w 2016 roku. Wydaje się, że leczenie rozpoczęło się od absolutnych podstaw, czyli odtruwania organizmu oraz wzmocnienia mnie i przygotowania do właściwego, dalszego leczenia. Pan dr Szaluś zajął się mną bardzo profesjonalnie. To, co odróżnia Instytut to również fakt, że pacjent jest traktowany bardzo indywidualnie. Dr Szaluś bardzo dokładnie analizował moje dotychczasowe leczenie oraz wyniki badań i prognozy i na tej podstawie podjął decyzję co do dalszego leczenia. Moje wyniki bardzo szybko zaczęły się poprawiać. Lekarze dotąd nie dawali mi szans, dr Szaluś także niczego nie obiecywał, ale podszedł rzetelnie do mojego przypadku. Efekt jest spektakularny w moim przypadku, ponieważ choroba nie postępuje, nie rozwija się, utrzymuje się na stałym poziomie, dzięki czemu ja i moja rodzina możemy normalnie funkcjonować. To, co jest najważniejsze to fakt, że dzięki dr Szalusiowi i jego metodom oraz indywidualnemu podejściu do pacjentów mam siłę do dalszej walki. I wierzę, że tę walkę można zwyciężyć. Cieszę się życiem wraz z moimi najbliższymi. Jeszcze do niedawna byłem zostawiony sam sobie, bez pomocy. Wszystkim chorym polecam Instytut Immunomedica i metody leczenia dr Szalusia. Żałuję jednego. Tego, że tak późno trafiłem pod skrzydła Pana Doktora. I nie korzystam z pomocy innych lekarzy, bo wcześniej zostawili mnie na pastwę losu.

< powrót do poprzedniej strony